aaa4 |
Wysłany: Pon 11:24, 24 Wrz 2018 Temat postu: 65 |
|
-Mam - wyszeptal. - Tak, to jest wlasnie to. Tak sie to potoczy. Bedzie cudownie. Niecierpliwie przywolal Meggie do siebie i podsunal jej kartke.
-Czytaj! - szepnal, zerkajac nerwowo w strone drzwi. Na korytarzu Plaski Nos przechwalal sie, jak to zatruli jednemu chlopu zapasy oliwek.
-To wszystko? - Meggie z niedowierzaniem wpatrywala sie w jedna jedyna zapisana kartke.
-Alez tak! Zobaczysz, ze wiecej nie potrzeba. Wazne, zeby to byly wlasciwe slowa. Czytaj wreszcie!
Meggie go posluchala.
Mezczyzni za drzwiami glosno rechotali i Meggie trudno bylo sie skoncentrowac na tekscie Fenoglia. Wreszcie udalo jej sie skupic. Zaledwie przeczytala jedno zdanie, gdy smiechy zamilkly jak nozem ucial i w korytarzu rozlegl sie glos Sroki:
-Co to jest? Spotkanie towarzyskie?
Fenoglio chwycil bezcenna kartke i wsunal ja pod materac. Wlasnie poprawial posciel, gdy Sroka stanela w drzwiach.
-Twoja kolacja - powiedziala do Meggie, stawiajac na stole talerz z parujacym jedzeniem.
-A co ze mna? - spytal Fenoglio. 445
Staral sie nadac swojemu glosowi wyraz beztroski, opierajac sie od niechcenia o lozko, by zaslonic materac, ktory przesunal sie w trakcie chowania kartki. Na szczescie Mortola w ogole nie zwracala na niego uwagi. Uwazala go za zwyklego klamce -Meggie byla tego pewna - i prawdopodobnie zloscilo ja, ze Ca-pricorn mial w tym wzgledzie inne zdanie.
-Masz zjesc wszystko! - rozkazala Mortola. - A potem sie przebierzesz. Twoje rzeczy sa
obrzydliwe, a poza tym zarosly brudem.
Skinela na sluzaca, ktora jej towarzyszyla. Byla to mloda dziewczyna, najwyzej cztery, piec lat starsza od Meggie. Wygladalo na to, ze i do niej juz dotarly plotki o manicure hybrydowy ursynów
mocy Meggie. Dziewczyna trzymala na reku snieznobiala suknie. Idac ku szafie, by ja powiesic, przemknela zatrwozona obok Meggie, nie patrzac na nia.
-Nie chce tej sukni! - zaprotestowala Meggie. - Chce wlozyc to! - Sciagnela z lozka sweter Mo, ale Mortola wyrwala jej go z reki.
-Bzdura. Capricorn pomysli, ze wsadzilismy cie w worek. To on wybral dla ciebie te suknie i ja wlozysz! Albo zrobisz to sama, albo wcisniemy cie w nia sila. Jak tylko sie sciemni, przyjde po ciebie. Umyj sie i uczesz, wygladasz jak bezpanski kot.
Mloda sluzaca znow wyminela Meggie z tak strwozona mina, jakby ta mogla ja oparzyc. Sroka niecierpliwie wypchnela ja za drzwi i sama za nia wyszla.
-Zamknij za mna! - rzucila Plaskiemu Nosowi. - I odpraw swoich przyjaciol. Masz trzymac straz. Plaski Nos niedbale zblizyl sie do drzwi. Nim je zamknal, zrobil mine za plecami Sroki. Meggie podeszla do sukienki wiszacej na szafie i pogladzila bialy material.
-Biala! - mruknela. - Nie lubie bialego koloru. Smierc ma biale psy. Mo opowiadal mi taka historie. 446
-O tak, biale, czerwonookie psy smierci. - Fenoglio stanal za jej plecami. - Upiory tez sa biale, a zlaknionych krwi dawnych bogow rowniez karmiono bialymi zwierzetami, tak jakby niewinnosc lepiej im smakowala. O nie, nie! - zaprzeczyl szybko, gdy Meggie spojrzala na niego przerazona. - Wierz mi, Ca-pricorn na pewno nie myslal o czyms takim, kiedy ci przysylal te sukienke. Skad mialby znac takie opowiesci? Biel to takze kolor poczatku i konca, a my oboje - znizyl glos - ty i ja, zadbamy o to, zeby to byl kabina do floatingu
Capricorna, a nie nasz. Delikatnie poprowadzil Meggie do stolu i posadzil na krzesle. Poczula zapach pieczonego miesa.
-Co to za mieso? - spytala.
-Wyglada na cielecine. A o co chodzi? |
|